Czyścimy prysznic, czyli robimy małe porównanie…

trzy-butelki-srodki-do-czyszczenia-kabin

Rzecz o tym, co kto lubi: Tytan Łazienki kamień i rdza firmy Unia, Przyjaciel Łazienki firmy Kamix, a może dr Reiner Żel czyszczący prysznic firmy Pollena Ostrzeszów

Żyjąc od jakiegoś już czasu atmosferą (wówczas jeszcze – zbliżających się) Mistrzostw Świata, postanowiłem również w domu urządzić mały pojedynek. Tylko boisko wybrałem nietypowe, bo… kabinę prysznicową 😉

Opiszę pokrótce samą kabinę: glazura na ścianach i na siedzisku wokół brodzika, szklana kabina zbudowana na stelażu z pokrytego chromem aluminium. Do tego plastikowe, w kolorze chromu, uchwyty kabiny i taki sam prysznic wraz z uchwytem na mydło. Budując w swojej wyobraźni obraz naszego „boiska” dodajcie do tego klika osób codziennie, z których grupa „młodsza” lubi od czasu do czasu wszystko od góry do dołu wysmarować mydłem, bo przecież rodzicom trzeba pomóc czyścić łazienkę 😉

Na takim to oto stadionie stoczyli swój bój nasi trzej muszkieterowie.

Sam pojedynek toczyli korespondencyjnie, w równych, tygodniowych odstępach. Dodam jeszcze tylko, że w pojedynkach tych, każdego z nich, wspierała gąbka łazienkowa (ta też zostanie jeszcze tu kiedyś opisana…), bo takie na naszym „boisku” panują zwyczaje 😉

Dla tych co lubią tabelki i szybko chcą poznać wynik – na końcu wpisu znajdziecie podsumowanie w tabeli…

Zdjęcia od producentów

Tak każdy ze środków prezentuje się na zdjęciach pochodzących od producentów:

Moje zdjęcia

A tak prezentowali się, każdy w bojowym nastroju, w oczekiwaniu na „pierwszy gwizdek”:

Tytan Łazienki:

napis-czarno-czerwony-polska-rzecz

Przyjaciel Łazienki:

napis-czarno-czerwony-polska-rzecz

Żel dr Reiner:

napis-czarno-czerwony-polska-rzecz

Tydzień pierwszy – Tytan Łazienki kamień i rdza:

Pierwszy do akcji wkroczył Tytan Łazienki kamień i rdza firmy Zakłady Chemiczne „Unia” Spółdzielnia Pracy.

Butelka ma atomizer, dzięki czemu środek można rozprowadzać bezpośrednio na czyszczoną powierzchnię. Cyngiel chodzi lekko i pracuje sprawnie. Co warto zauważyć, rozpylacz przewiduje dwa różne sposoby pracy – standardowe „rozpylanie” lub punktowe „uderzenie”. Ja używałem tylko pierwszego trybu, bo tak lubię, no i mam gąbkę 🙂

Producent na etykiecie informuje nas, że jest to środek szczególnie pomocny w utrzymaniu czystości pionowych powierzchni. Już pierwsze psiknięcie pozwala nam zrozumieć skąd ta uwaga i ile w niej słuszności. Piana z rozpylacza ma bowiem wodnistą konsystencję i łatwo spływa po szybie kabiny. Dzięki czemu ci z Was, którzy nie czują potrzeby używania gąbki, tak jak ja to z przyzwyczajenia robiłem, nie muszą z niej korzystać, bo środek sam ścieka, łatwo pokrywając to co poniżej spryskanego miejscaDo tego pole „rażenia” w trybie „rozpylanie” jest spore, więc nie trzeba zbyt gęsto pryskać, żeby pokryć Tytanem całą kabinę. Żeby dokończyć dzieła, wystarczy chwilę poczekać, a później wszystko spłukać wodą.

Co do skuteczności, jestem zadowolony z efektów. Cała kabina wyglądała tak jak powinna, czyli „jak nowa”. Tak jak pisałem, z przyzwyczajenia używałem gąbki, jednak robiłem to niezbyt intensywnie. Po prostu, jeździłem nią tu i tam, tylko po to, żeby dotknąć choć raz każdego miejsca w kabinie. Nie tarłem nią, a nawet nie przyciskałem zbyt mocno. A wszystkie zabrudzenia z mydła po spłukaniu wodą zniknęły. I zapewne byłoby podobnie, gdybym tej gąbki nie używał – ewentualnie zużyłbym trochę więcej samego środka pryskając nim w wolne miejsca, a nie rozcierając go tam gąbką.

A jak wyglądał kontakt z powonieniem? Odczułem zapach Tytana, jako lekko ostrawy, często spotykany w tego typu środkach. Niemniej jednak nie był on uciążliwy, a może nawet lekko słodkawy.

Tydzień drugi – Przyjaciel Łazienki:

Tydzień później na boisko wyszedł Przyjaciel Łazienki firmy Kamix.

Także ta butelka ma atomizer, który, dla odmiany, ma jeden tryb pracy. Zapewnia on, jak to ujął sam producent, uzyskanie aktywnej piany. W moim egzemplarzu, co zacząłem trochę odczuwać pod koniec „rozgrywki”, cyngiel pracował z pewnymi oporami. Ale za to, co za piana!

Co wyróżniało ten środek to właśnie to, że piana była wyjątkowo gęsta. Jakby przyklejała się do tafli szkła i osuwała się bardzo powoli, wręcz majestatycznie. Tutaj już bez mojej ulubionej gąbki raczej bym się nie obył. Jednak plusem ten sytuacji jest to, że, jak miałem wrażenie, środek ten był wyjątkowo wydajny. Niewiele trzeba było go użyć, żeby osiągnąć zadowalający efekt. Spryskiwałem tu i tam, rozprowadziłem gąbką po całości, a potem wystarczyło wszystko spłukać prysznicem i gotowe. Uwierzcie, zdecydowanie nie warto rozpylać spryskiwaczem piany po całej powierzchni kabiny 😉

Tak, jeśli chodzi o skuteczność, to miałem wrażenie, że jest po prostu rewelacyjna. Tak jak tydzień wcześniej kabina lśniła czystością. Ostatecznie, po oswojeniu się z gęstością piany i samoograniczeniu siebie w intensywności jej rozpylania, okazało się, że samo jej rozprowadzenie gąbką po kabinie, odczekanie chwili i spłukanie całości wodą wystarczyło do zmycia wszystkich śladów mydła.

Kolejnym plusem był zapach Przyjaciela Łazienki – co dziwne w tego typu środkach – można powiedzieć, że wręcz przyjemny, rześki. Nie mam szczególnego nosa do „perfum”, ale tu miałem skojarzenia orbitujące między świeżą miętą a kwiatami.

Tydzień trzeci – dr Reiner Żel czyszczący prysznic:

Ostatni, trzeci już w moim przypadku, mecz przyszło stoczyć Żelowi czyszczącemu prysznic marki dr Reiner firmy Pollena Ostrzeszów.

No właśnie żel, a nie rozpylacz. Tutaj, już nawet najzagorzalsi przeciwnicy gąbki nic bez niej nie wskórają. Środek ma konsystencję rzadkawego kisielu. Konstrukcja butelki podobna jak w przypadku płynów do zmywania (co widać na zdjęciu). Sprawdzałem – można nanosić preparat butelką bezpośrednio na taflę szkła kabiny. Nie jest to szczególnie niewygodne, czy trudne. Żel przylega do powierzchni i spływa powoli. Tak naniesiony bez trudu można rozprowadzić gąbką tam gdzie trzeba.

Jak wyglądało samo sprzątanie? Nanosiłem trochę żelu na czyszczoną powierzchnię i rozprowadzałem gąbką po okolicy. Niestety przy spłukiwaniu okazało się, że również na tym etapie gąbka okazała się pomocna. Być może przez to, że z rozpędu użyłem zbyt dużo żelu na raz…

Efekt? Tak jak w przypadku poprzednich dwóch środków, skuteczność godna polecenia. Wszystkie ślady mydła zniknęły. Aby to osiągnąć nie musiałem trzeć gąbką brudnych śladów. Wystarczyło po prostu rozprowadzić żel po całości, odczekać chwilę i spłukać go wodą (też wspomagając się przy tym gąbką). I gotowe.

Co warte dostrzeżenia, to to, że jak to podkreśla sam producent, żel jest pozbawiony alergenów zapachowych. Dla alergików to może być szczególnie ważne.

Brak alergenów nie przeszkadza w tym, że żel roztacza przyjemną dla powonienia woń. Coś jakby zielone jabłuszko, ale to określenie zdecydowanie nie oddaje istoty tego pełnego świeżości zapachu. Używaliśmy w domu różnych środków do kabin i mało który z nich miał aromat tak zachęcający do kolejnego z niego skorzystania. Mi tak bardzo przypadł on do gustu, że z rozpędu wyczyściłem żelem dr Reinera resztę łazienki, aż szkoda było przestawać 😉

Podsumowanie

No i takie to były rozgrywki łazienkowe. Każdy zawodnik wygrał swój mecz – ze skuteczności każdego ze środków byłem zadowolony – nawet przyjezdny „sędzia” był pod wrażeniem 😉 O awansie do następnej rundy zdecydować powinno, tak naprawdę, chyba tylko losowanie…

W moim prywatnym rankingu przeważyłbym delikatnie szalę na rzecz Przyjaciela Łazienki – środek zapamiętałem jako bardzo skuteczny, wydajny i przyjemnie pachnący.

O składach i ich znaczeniu dla jakości sprawdzanych środków nie pisałem. Nie jestem chemikiem, nie potrafię więc ocenić, jakie efekty zapewnia ten, czy inny, składnik. Dla zainteresowanych zamieściłem powyżej zdjęcia etykiet, możecie sami z nich doczytać, co szczegółowo kryje się w każdej z butelek.

Co dla mnie osobiście ważne, każdy z tych trzech produktów sprawdził się na moim domowym poligonie i pozwolił wzorowo wyczyścić „boisko”. Dlatego uznałem, że każdy z nich to #SprawdzonaRzecz, warta polecenia.

Teraz sami musicie zdecydować, którego z zawodników warto zaprosić na gościnne występy na własnym, łazienkowym stadionie 🙂

Wszystkie trzy środki znajdziesz w naszym sklepie: Tytan Łazienki, Przyjaciel Łazienki, Żel dr Reiner.

A oto krótki tabelkowy skrót naszych łazienkowych mistrzostw:

Co sprawdzamy? Tytan Łazienki Przyjaciel Łazienki Żel dr Reiner
Atomizer Tak Tak Nie
Konsystencja Wodnista, spływająca po kabinie, piana Gęsta, przylegająca do kabiny, piana Gęsty żel
Czy potrzebna jest gąbka? Niekoniecznie Tak Zdecydowanie tak
Skuteczność
Godna polecenia
Godna polecenia
Godna polecenia
Zapach Ostrawy, ale nie uciążliwy Rześki, miętowo-kwiatowy Świeży, intrygujący jak na środek do kabin

 

0 Udostępnień

Jedna myśl w temacie “Czyścimy prysznic, czyli robimy małe porównanie…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *